Jestem zmęczona tym co pochłania moją duszę
Chorobą i tym co w sobie wypracować muszę
Chorobą i tym co w sobie wypracować muszę
Nie mam już siły by ozdrowieć cudownie
I chyba odpocząć muszę samotnie.
Muszę dać sobie dość energii by wstać jutro rano
By żyć - i pracować dalej tak samo
By w końcu nie musieć się bać złamania
I dać sobie szansę zmartwychwstania.
Jestem zmęczona tą chorobą w żyłach
I już chyba nie jestem o siłach
I chyba już mam ochotę się poddać każdego dnia
Bo już nie widuję Cię w moich snach.
Może ktoś inny mnie uleczy magicznie
I sprawi, że znowu będzie w życiu ślicznie,
ale nawet jeśli coś takiego się stanie
To i tak Cię nie zapomnę, kochanie.
Bo byłeś tym wirusem co we mnie buzował
tym, co życie mi zmarnował
tym co sprawił, że już nie radzę sobie z niczym
I że nic już się we mnie nie liczy.
Byłeś chorobą, na szczęście (nie)śmiertelną
wskazówką do życia naczelną
i jak pewnego dnia wstanę szczęśliwa
to znaczy, że wyzdrowiałam - i jestem już żywa.
0 komentarze:
Prześlij komentarz