Był czerwienią –
skrajną, wybuchową, zagrażającą
Taką wytchnienia nie
dającą
Był kolorem agresji i
chaosu
W moją duszę
poleciało zbyt wiele ciosów
Gdy przeminął była
szarość przytłaczająca
Cicha, za cicha, bez
blasku słońca
Myślałam że już nigdy
z niej nie wstanę
Że zostanę
Ale teraz widzę dużo
zieleni
Nadziei na to, że cos
się zmieni
I tej zieleni chcę
się trzymać kurczowo
Za dużo kolorów – to też
niezdrowo
Chcę by ta nadzieja była
już zawsze
Chociaż smutne
brzmienia są pewnie ciekawsze
Ale nie pozwolę sobie
już na kolejne upadki
Nie nakleję sobie
przegranej łatki
Dostałam ciosa by
wstać i ruszyć do przodu
By wytrzymać – mimo tamtego
zawodu
I być w pełni
szczęśliwa
Pora by wreszcie czuć
się żywa.
#9 "Kolory" z https://differentshadeofwhite.blogspot.com/
0 komentarze:
Prześlij komentarz