Gdy wyszłam oglądać nocne niebo
I szukać tego wszystkiego
Co potrzebowałam dla spokoju
I ukojenia podłego nastroju
Był on i obserwował mnie ukradkiem
I mamił swoim dostatkiem
Chociaż dostrzegałam go ledwo nieśmiało
Bo smog zasłaniał jego ciało
I gdy próbowałam podziwiać jego piękno
To on odciskał na nim piętno
I chociaż wiedziałam, że jest niesamowity
To czemu go dzisiaj nie widzimy?
I ile osób ma tak jak ten księżyc cały
Że w sposób bardzo nieśmiały
Chowają się za innymi i szukają początku
I próbują dążyć do porządku?
Ile zastygło całkowicie schowanych
Ile czuje się jak bardzo małych
I ile z nich chciałoby pokazać się wszystkim
Ile chciałoby mieć jakichś bliskich?
I ilu zatruje jakiś potwór, bardzo widoczny
Ile duszy pochłonie mrocznych
I czy kiedykolwiek uda im się ruszyć dalej
Czy na zawsze zostaną same?
0 komentarze:
Prześlij komentarz